Poniżej możesz odsluchać nagranie kazań Józefa Augustyna SJ, wygłoszene w dniu 50 rocznicy śmierci Ks. prał. Jana Ślęzaka:

"Walczyć o piękne i dobre życie - nic nie jest dane na zawsze" 

Kazanie na Mszy Św. o godzinie 9.00. - Józef Augustyn SJ 

"Ks. Jan Ślęzak był i jest światłem i pochodnią" 

Kazanie na Mszy Św. o godzinie 11.00. - Józef Augustyn SJ 

Źródło artykułu: GOŚĆ TARNOWSKI 

"Był Wszystkim dla Wszystkich" - napisali na jego tablicy nagrobnej wdzięczni parafianie. Pamięć o nim po 50 latach od jego śmierci jest tu wciąż żywa.

5 czerwca, minęła 50. rocznica śmierci Ks. prał. Jana Ślęzaka, który niemal przez całe swoje kapłaństwo był związany z parafią w Ołpinach. Z tej okazji w miejscowym kościele została odsłonięta i pobłogosławiona tablica Jemu poświęcona. Młodzież z miejscowej szkoły noszącej jego Imię przygotowała montaż słowno-muzyczny przypominający o tym Świętym Proboszczu ołpińskim i Mężu Bożym.

Z okazji rocznicy ukazało się także trzecie wydanie notatek rekolekcyjnych alumna Jana Ślęzaka. Żył tym, co zapisał. Dla ołpińskich parafian był prawdziwym Ojcem, Świętym Kapłanem, wzorem Człowieczeństwa. Mszy Święta w intencji Ks. Jana Ślęzaka przewodniczył obecny Proboszcz Ks. Jerzy Janeczek, a koncelebrowali ją wraz z nim ołpińscy rodacy o. prof. Zdzisław Gogola OFM Conv, ks. dr. hab. Józef Augustyn SJ, który także wygłosił kazanie, O. Stanisław Augustyn CSsR i O. Ryszard Niziołek CSsR.

- W swoich notatkach rekolekcyjnych pisał, że kapłan ma świecić jak żywa pochodnia dla parafian. I świeci do dziś, po 50 latach od śmierci. Najlepszym tego dowodem jest to, że parafianie 5 lat temu wybrali go na patrona miejscowej szkoły. To gwarantuje, że pamięć o nim nie zaginie - mówił Ks. Józef Augustyn, pod którego redakcją ukazało się ostatnie wydanie notatek rekolekcyjnych Ks. Ślęzaka.

Zachęcał, by sięgać do nich. W nich każdy znajdzie wskazówki dla siebie, jak rozwijać w sobie życie duchowe, jak kształtować swój charakter, jak stawać się dobrym, pięknym, świętym człowiekiem.

Jan Ślęzak wstąpił do małego seminarium, mając zaledwie 11 lat. I to wbrew woli swojego ojca. Dumny nie chciał, by jego syn "żebrał po składce". Nie oponował jednak, kiedy z ust jedenastolatka usłyszał: "Com postanowił, to wykonam". Przez 13 lat, jakie spędził w seminarium, kształtował swój charakter. Uważał, że ma obowiązek zostać świętym kapłanem. Pychę uważał za największą wadę człowieka.

"Człowiek pyszny [...] wszystko sobie przypisuje, a to przecież świętokradztwo. Kapłan taki posunie się do największych grzechów [...]. Gotów odstąpić od wiary świętej, byleby swojemu »ja« dogodzić" - pisał, wskazując w swoich notatkach, co jest też lekarstwem na zwalczanie w sobie pychy.

W innym miejscu z kolei zaznaczył: "Kapłan ma być mężem modlitwy; tyle jest wart, ile warta jest jego modlitwa. Kapłan ma się odznaczać wielką pobożnością: głoszący naukę, a sam nie żyjący według niej - to cymbał brzmiący, to największy faryzeusz, to burzyciel religii i Kościoła. Tu więc, w seminarium, mam ze wszystkich sił dążyć do świętości życia, niczego nie żałować, wcale siebie nie oszczędzać, a wszystko na łasce Bożej opierać, bo to, co mam, to tylko z dobroci Boga, od Boga" - postanawiał i został mężem modlitwy i świętym kapłanem.

- Od wczesnej młodości walczył o piękne i święte życie dla siebie. Był przy tym realistą. Zdawał sobie sprawę, że całe życie jest walką, zmaganiem i wyzwaniem - mówił o nim ks. Józef Augustyn.

Nie oszczędzał się w niczym. Prowadził bodaj największe gospodarstwo w Ołpinach. Uprawiał 20 ha pola wspierany przez parafian. Plonami ziemi dzielił się z tarnowskim i tuchowskim seminarium. Dzięki jego staraniom w Ołpinach powstał budynek OSP, wyremontowano i rozbudowano szkołę, powstawały drogi, ośrodek zdrowia i dom kultury. Sam przy tym pracował przy budowie i w polu. Tym zapalał innych.

Wszystkich swoich parafian znał po imieniu, do każdego odnosił się z kulturą i delikatnością. Był wszędzie tam, gdzie ktoś potrzebował pomocy, a największym jego "konikiem" było jednanie ludzi. Sam chodził do skłóconych sąsiadów, małżeństw, rodzin i przekonywał, żeby się pogodzili. I za to nieraz obrywał.

Ks. Jan Ślęzak zmarł dokładnie 50 lat temu w wieku 59 lat. Żyje we wdzięcznej pamięci ludzi do dzisiaj. Przykład z niego mogą brać wszyscy. Nie tylko księża.

Obchody 50. rocznicy śmierci Ks. prał Jana Ślęzaka zorganizowali w Ołpinach Wójt tamtejszej gminy Grzegorz Gotfryd, miejscowa szkoła i parafia.

Źródło artykułu: GOŚĆ TARNOWSKI 

Autorstwa: BEATY MALEC-SUWARA